Odwiedziny

piątek, 1 listopada 2013

XXI


When your soul finds the soul it was waiting for
When someone walks into your heart through an open door
When your hand finds the hand it was meant to hold
Don't let go
Someone comes into your world
Suddenly your world has changed forever
When you're one with the one you were meant to find
Everything falls in place, all the stars align
When you're touched by the cloud that has touched your soul So now we've found our way to find each other
So now I found my way, to you






W tamtych dniach większość dnia spędzałam zamknięta w swoim mieszkaniu, siedząc na kanapie i uzupełniając pamiętnik. Chciałam by zapamiętał on wszystko co działo się z moim życiem. Bo gdy sięgnę do niego za kilkanaście lat, chcę zobaczyć w nim jedynie prawdę.
‘Jak zacząć, gdy nie wiesz co jest ważniejsze?
Co zrobić, kiedy serce narzuca swoją wolę, a umysł mówi coś zupełnie innego?
Jak kochać? Przebaczać? Zapominać?
Nie da się. Człowiek nie potrafi kochać, przebaczać, zapominać. Jesteśmy tylko maszynami, bez uczuć.
Nasz mózg decyduje kogo kochamy, kogo nienawidzimy. Serce niema tu nic do gadania.’
Popatrzyłam na to co zapisałam. Co ja pisze? Jesteśmy maszynami? Szybko zakreśliłam napisany tekst i odłożyłam pamiętnik. Czemu ja to napisałam? Dlaczego? Nie chce być maszyną, choć tak było by łatwiej. Nie czuć niczego, nie zakochiwać się i potem nie cierpieć.
Sądziłam że wszystko już sie ułożyło, że nie stanie sie już nic. Myliłam sie. Bardzo się myliłam. Pusty ślad na palcu piekł. Moje serce bolało, każdy kawałek ciała przypominał mi że kiedyś było wspaniale. Dziś, całe ciało piekło, jak gdyby ktoś położył mnie na stercie rozgrzanych kamieni. Znów była pustka, samotność, tęsknota. Szczęście było na wyciągniecie ręki, ale ja musiałam się w tedy potknąć i wypuścić wszystko z rąk, co tak bardzo pragnęłam zachować na zawsze.
Noc. To ona sprawiała że wszystkie moje błędy wychodziły na wierzch. Modliłam się by ktoś to zakończył, sama tego chciałam. Ale bałam się śmierci. Rok temu uparcie walczyłam o życie, dziś już go nie chcę. Nieprzerwane kołatanie serca, ścisk żołądka i ból całego ciała. Wszystko to przypominało mi, jak bardzo brak mi Go. Jego dotyku, pieszczot, pocałunków i zapachu jego skóry.
Nigdy nie skrzywdził bym Ciebie, zbyt mocno Cię kocham i jesteś najważniejszą osobą w moim życiu.
Gdy to powiedziałeś uwierzyłam ci, zaufałam. Wiedziałam że mnie nie skrzywdzisz. A jednak to zrobiłeś. Dałeś mi nadzieję, potem brutalnie mi ją zabrałaś.’
Chciało mi się śmiać. Byłam zbyt bardzo ufna, ufam każdemu, potem płacę za to. Ale mam w ogóle nikomu nie ufać? Wszystkich zbywać? Czy w tedy i mnie zaczną olewać? Nikt mi nie zaufa? Jak mam się zachowywać żeby było dobrze?
- Weź się w garść i idziemy! – powiedziała Weronika gdy dowiedziała się że nie chce iść na mecz Skry.
- Nie!
- Nie wkurwiaj mnie, ma dość już nerwów i zmartwień! – krzyknęła stojąc nade mną.
- Nikt ci nie każe się ze mną użerać! – wstałam i poszłam do swojego pokoju, zamykając z hukiem drzwi. Siedziałam tam ponad godzinę, w końcu podeszłam do szafy i wyjęłam skrzynię z barwami Skry. Większość z tych rzeczy zbierałam podczas meczów. Każda rzecz miała swoją historię. Wyjęłam bluzkę, miałam tylko jedna meczową. Michała. Z nią również wiązała sie historia. Ale to nie na teraz, szybko ją założyłam i wyszłam do Wery.
- No w końcu, myślałam że już zostaniesz – na kilometr wyczuwam u niej sarkazm. Pokazałam jej język i zaczęłam się pakować na mecz. Na hali byłyśmy tuż przed meczem, wszystkie miejsca były zajęte, a zawodnicy rozgrzewali się na boisku.
Wielki bój odwiecznych rywali. Skra i Sovia. Mimo że moje serce było żółto-czarne, to cieszyłam się zawsze z każdego wyniku, nie potrafiłam żadnej drużyny nienawidzić. Kochałam wszystkich zawodników i drużyny. Zobaczyłam Michała, był na zagrywce. Podrzucił piłkę wysoko, kilka kroków i mocne uderzenie. Piłka szybko przeleciała nad boiskiem i wylądowała w trybunach. Takiej siły dawno u nie widziałam, coś musiało być nie tak. Wściekły wziął następną piłkę i zrobił to samo, gdy trzeci raz zrobił to samo, przywołał go trener. Przez chwile rozmawiali, Castellani poklepał go po plecach i kazał wrócić na boisko. Tym razem zaserwował lżej, ale piłka nie przeszła na drugą stronę boiska. Dopiero piąta piłka z kolei wylądowała w pomarańczowym polu. Po kilku kolejny zepsutych piłkach, zrezygnowany podszedł do krzeseł i usiadł na jednym. Wściekły rzucił ręcznikiem o ziemię. Mają nadzieję że uda mi się podejść dość blisko by mnie zauważył, wstałam ze swojego miejsca i zeszłam kilka rzędów niżej do barierki. Chwyciłam aparat i zaczęłam robić zdjęcia, po kilkunastu naciśnięciach przycisku odwrócił się zaciekawiony. Popatrzył na mnie szeroko otwartymi oczami, popatrzyłam mu głęboko w oczy i uśmiechnęłam się. Ze swoich spodni wyjął coś i podszedł do mnie. Chwycił mnie za rękę i dał mi to coś.
- Zgubiłaś – powiedział po czym odszedł na boisko, otworzyłam dłoń i zobaczyłam swój pierścionek zaręczynowy. Uśmiechnęłam się i założyłam swoją zgubę. Zobaczyłam że Michał przygląda mi się, wyciągnęłam rękę i pokazałam mu pierścionek, uśmiechnął się i wrócił do rozgrzewki. Poszłam na swoje miejsce, Weronika się uśmiechnęła się, ale nic nie powiedziała. Powróciłam do obserwowania zawodników, miśkowi zaczęły wychodzić zagrywki, to był dobry znak. W takich chwilach nie potrafiłam go nienawidzić. Mimo że między nami nie było najlepiej, to wciąż go kochałam. To była jedna z tych rodzajów miłości która łatwo nie wygasa i jest przez długi czas.
- Co zamierzasz? – spytała Weronika, zapatrzona przed siebie.
- Zrobić następny krok – powiedziałam tajemniczo. Resztę meczu oglądnęłyśmy w spokoju, dzielnie kibicując naszym pszczółkom. Po zaciętym, ponad 3 godzinnym spotkaniu, lepsi okazali się podopieczni Castielaniego, wygrywając z Sovią 3:2. MVP został Michał Winiarski.
Po meczu czekałam na Michała przed halą, po kilkunastu dłużących się minutach wyszedł z chłopakami. Gdy mnie zobaczył pożegnał się z chłopakami i podszedł do mnie.
- Hej – powiedział po chwili ciszy.
- Możemy porozmawiać? – spytałam, to jedyna rzecz która może wyjaśnić to co dzieje się między nami.
- Jasne – poszliśmy do mnie, tu przynajmniej nikt nam nie przeszkodzi. Weszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie.
- O czym chciałaś porozmawiać?
- Muszę coś powiedzieć – kiwnął głową, a ja kontynuowałam – Za każdym razem gdy wchodzisz w moje życie, rozdeptujesz je, a ja potem muszę je zbierać, i od nowa układać do kupy. Ale mimo to, nie potrafię przestać cię kochać, wciąż jestem w tobie zakochana tak jak na samym początku. Mimo wielu błędów, i wad jakie posiadasz, jesteś i będziesz najlepszym facetem jakiego poznałam. Moim ideałem.
- Wciąż mnie kochasz? Dlaczego? Jestem idiotom który nie potrafi doceni tego co ma na wyciągnięcie reki! Jestem frajerem. Myślałam że mnie znienawidziłaś i chciałaś się tylko pożegnać.
- Masz mało wiary – powiedziałam uśmiechając się, na ten widok Michał także się uśmiechnął – Zawsze jest nadzieja, jesteś kim jesteś, ale moje życie nie ma sensu bez Ciebie.
- Zmienię sie obiecuję, tylko mi zaufaj – powiedział z przekonaniem. Tym razem byłam pewna swojej decyzji, której jak się potem okazało nie żałowałam nigdy.
- Ufam Ci i dam ci jeszcze szansę – powiedziałam to i po chwili byłam w ramionach Michała, o właśnie, to jest lekarstwo na moje ciało. Nie ma skuteczniejszego.

‘’To ten czas, w końcu. Jestem gotowa.’’
Moje życie w końcu zaczęło się układać, miałam kochającą osobę obok siebie i co najważniejsze, miałam zostać mamą. Sprawa z rodzicami się wyjaśniła i znów miałam z nimi dobry kontakt. Gdy moja mama dowiedziała się że będzie babcią, nie mogła przestać sie cieszyć, tata również. Choć nie do końca, odkąd dowiedział się że nie jest moim ojcem, zaczął zachowywać się inaczej.
- Tato przestań – powiedziałam gdy w końcu się spotkaliśmy.
- Co mam przestać? – podeszłam do niego i chwyciłam za ręce.
- Przestań udawać, wiem że cię to boli. Ale kocham cię, jesteś moim tatą, ty, nikt inny! – uśmiechnął się, w zamian mocno go objęłam. Teraz już rodzina była w komplecie. Została już tylko jedna rzecz – ustalenie daty ślubu. Chcieliśmy jak najszybciej, ale z drugiej strony szukaliśmy jakiejś ciekawej daty. Padło na 24 stycznia, spodobała nam się ta data i tak ustaliliśmy. Załatwianiem wszystkiego miała zająć się mama z tatą, sami się do tego zdeklarowali. Jedynie Weronika z Łukaszem nie byli za ślubem, mimo że namawiałam ich alby  końcu się pobrali. Teraz cieszę sie że tego nie zrobili. Czas szybko mijał, ja pomagałam Weronice i pilnowałam Michała, ciągle był z niego gapa, no ale cóż, taki człowiek. Jeździłam na każdy mecz, kibicowałam jak tylko mogłam. Misiek za to pilnował mnie abym chodziła regularnie do lekarza.
Zbliżały się święta, chciałam spędzić je w gronie znajomych, ale także w gronie rodzinnym. Trzeba było to pogodzić. Po naprawdę długich rozmowach i konsultacjach ustaliłam idealne rozwiązanie.
- Michał? – zapytałam dwa tygodnie przed świętami. Leżałam na łóżku, a misiek analizował grę przeciwnika.
- Co? – spytał odkładając laptop, odwrócił się do mnie przodem.
- Myślałam nad świętami i pierwsze trzy dni chciałam spędzić z rodziną, a sylwestra ze znajomymi. Co ty na to? – Winiar pokręcił głową zgadzając się. Położył mi głowę na klatce piersiowej i zaczął głaskać moje piersi i brzuch.
- Łaskoczesz – zaśmiałam się gdy zaczął jeździć po moich pachwinach.
- O to chodzi – zaczął całować mój brzuch, piersi i szyję. Z każda chwilą jego pieszczoty stawały się coraz bardziej odważne i zachłanne. Szybko przejęłam inicjatywę i to ja siedziałam na nim. Zaśmiał się, lubiłam górować, taki miałam charakter.
- Jula? – spytał Michał gdy już usypiałam.
- No co? – spytałam z zamkniętymi oczami.
- Chłopczyk czy dziewczynka?
- Wiesz że nie chce wiedzieć, zgodziłeś się płeć poznamy przy porodzie – strasznie chciało mi się spać, a on mi nie pozwalał.
- No wiem, ale do lipca jeszcze daleko – wyjęczał, odwróciłam się do niego przodem i pacnęłam w głowę. Wziął mnie w ramiona i mocno przytulił do swojej piersi. Tak wtulona szybko zasnęłam.
W środku nocy obudził mnie straszliwy ból brzucha. Obudziłam miśka.
- Co się dzieje? – spytał zaspany. Nie byłam w stanie mówić, jedynie jęczeć. Szybko wstał odkrywając mnie, gdy to zrobił zamarł. Popatrzyłam na dół. Leżałam w kałuży krwi, serce prawie mi się zatrzymało, wystraszyłam się. Michał szybko zadzwonił po pogotowie. Czekając na jego przyjazd pomógł mi założyć koszulę, leżałam wtulona w niego zwijając się z bólu...



______________________________________________________________________________________________
Kochani, witam was ponownie :) Mam nadzieję ze i ten rozdział spodoba wam się jak poprzednie :) dziękuje wszystkim którzy mnie wspierają to naprawdę dużo dla mnie znaczy <3

5 komentarzy:

  1. Jak zwykle genialny czekam na nex>>>> :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jak można skończyć w takim momencie ? Czekam na kolejny

    pozdrawiam ;*

    ps. zapraszam na kolejny rozdział u mnie : na-przekor-innym.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię zaskakiwać :) Po weekendzie pojawi się następny, szybko dowiecie się jak to się zakończy :) Dzięki wam za stałe komentarze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. błagam, żeby nie stracili dzieciątka!!!!!
    to jest chyba najgorsze, co może się przytrafić:(
    pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeżeli masz ochotę oraz czas zapraszam bardzo serdecznie do mnie
    http://na-przekor-innym.blogspot.com/

    Mile widziana Twoja opinia :)

    Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń