Odwiedziny

poniedziałek, 7 stycznia 2013

I

Kochać, czy być kochanym, a może jedno i drugie...


Zasypiać i budzić 
się przy kochanej osobie
 to tylko ułamek szczęścia...



Gdy byłam młodsza marzyłam by być lekarzem, zawsze fascynował mnie ten zawód, lubiłam się im przyglądać. To było moje małe marzenie, które nigdy nie przyćmiło innego – aby spotkać się z siatkarzami. Nie potrafiłam wyzbyć się tego marzenia, nigdy.
Dziś mam 19 lat i jestem po maturze, dokładnie miesiąc po. Byłam na profilu biologiczno-chemicznym. Moje małe marzenie powoli się spełniało, złożyłam dokumenty na studia medyczne, a dokładnie na ortopedie. Biologia była zawsze dla mnie łatwa, szczególnie anatomia i wszystko co się z nią wiązało. Cały czas mieszkałam jeszcze w Bełchatowie, nie wiedziałam jeszcze gdzie mnie przyjmą, czy w Łodzi, czy w Warszawie. Pewnego dnia umówiłam się z koleżanką ze pojedziemy do Łodzi do galerii, gdyż musiałyśmy znaleźć sukienki na imprezę u kolegi.
- No wreszcie jesteś, ile można na ciebie czekać.
- Sorka, musiałam jeszcze wyprowadzić psa – zawołała Weronika – a nie chciał wracać do domu i musiałam go gonić.
- Dobra już dobra, nie ważne wskakuj i jedziemy – wsiadłyśmy do mojego audi, i pojechałyśmy do Łodzi. Po 30 minutach byłyśmy na miejscu, zaparkowałam na parkingu pod galerią. Postanowiłyśmy ze się rozdzielimy, wtedy może szybciej znajdziemy sukienki. Zaczęłam od H&M miałam już iść przymierzać, gdy zadzwonił mój telefon.
- Przyjdź po CCC – odezwała się Weronika.
- Właśnie idę do przymierzalni.
- Julka, sukienka poczeka, ja nie.
- Idę – odłożyłam sukienkę i poszłam nie miałam daleko do Wery, ale i tak dojście zajęło mi dobre 15 min. Zobaczyłam ją pod sklepem, rozglądała się.
- No o co tym razem chodzi? – spytałam  się jej, ale ona tylko na mnie popatrzyła i pokazał ręką. Podążyłam wzrokiem we wskazanym kierunku. Moim oczom ukazał się niespotykany widok. 
- Oh my God – nie potrafiłam powiedzieć nic innego.
- To on? To się dzieje naprawdę, czy ja śnię? – Wera też nie mogła uwierzyć.
- My naprawdę chyba śnimy, albo tam stoi Łukasz Kadziewicz.
- On chyba naprawdę tam stoi.
- Będziemy tak stać, czy idziemy po autograf? – nie mogłam jeszcze w to uwierzyć.
- Nie mam kartki.
- Ale ja mam, zawsze mam.
- O Jula, Jula, zawsze przygotowana – nie było łatwe dopchanie się do niego, ale się udało.
- Dla kogo? – spytał nieco znudzony, nie dziwie się, nie jest to przyjemne wypisywać po kilkaset autografów.
- Dla Juli i Weroniki wiernych fanek – odpowiedziałyśmy równocześnie i zaczęłyśmy się śmiać z tego. Łukasz popatrzył się na nas dziwnie.
- Wszystko ok.? – popatrzył się to na mnie, to na Werę.
- Tak, po prostu jesteśmy szczęśliwe – odpowiedziałam. A tak na marginesie to byłyśmy już same z Łukaszem, bo wszyscy się już rozeszli. Łukasz się uśmiechnął i popatrzył na Werę, a ta się zarumieniła.
- To może tak oficjalnie, Łukasz jestem – podał nam dłoń.
- Weronika Rosiniak, miło mi.
- Mnie też – odpowiedział Łuki.
- Julia Kowalska, mnie też bardzo miło.
- Cieszę się – odpowiedział, ale cały czas był zapatrzony w Werę.
- Wiecie co, ja muszę jeszcze kupić sukienkę, a jest trochę późno, podwieś cię? – Weronika nawet nie odpowiedziała, patrzyła tylko na Łukiego, a on na nią. – Wera, odwieść cię do domu?
- Ja ją odwiozę, możesz iść – odpowiedział Kadziu.
- Dobrze do zobaczenia na imprezie – odeszłam cały czas się dziwiąc, że w centrum handlowym spotkałyśmy Kadziewicza, i ze moja Weronika się w nim zakochał a on chyba w niej. Wracałam do H&M gdy wpadła na kogoś, mało powiedziane że na niego wpadłam, ja się od niego odbiłam.
- Przepraszam, nie zauważyłem Cię, cała jesteś? – zapytał się ten na którego wpadłam.
- Tak chyba tak – popatrzyłam na niego, był wysoki, bardzo wysoki, miał chyba 2 metry. Uniosłam głowę do góry i popatrzyłam mu w oczy. Oczy to mało powiedziane, to były wielkie, niebieskie oczyska, których do końca życia nie zapomnę.
- Michał jestem, a ty?  - nie potrafiłam oderwać od niego wzroku, nie wiedziałam jak się nazywam. – Na pewno wszystko porządku? Może wezwę pogotowie?
- Nie, nie trzeba, poradzę sobie – już chciałam odejść, ale złapał mnie za rękę.
- Nie zdradziłaś mi swojego imienia.
- Julka, Julka Kowalska – nie potrafiłam się powstrzymać i znów utonęłam w jego oczach.
- W takim razie, może pozwolisz się zaprosić na kawę?
- Jasne, tak, ale… ale nie teraz, spieszę się… w sumie nie wiem gdzie, ale muszę już iść, wracać do domu… do, do… Bełchatowa, tak wiec, może kiedyś… może – nie potrafiłam sklecić porządnego zdania, nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
- To może masz mój numer telefonu i zadzwoń, jak będziesz chciała się spotkać, tylko nie karz na siebie długo czekać – powiedział i uśmiechnął się tak pięknie, że aż odjęło mi mowę.
- Postaram się, chyba… tak na pewno… postaram się… chyba – nie moglam skupić, gdy patrzył na mnie swoim hipnotyzującym wzrokiem.
- Będę czekać – odpowiedział i odszedł, ale po chwili się zatrzymał. Odwrócił się do mnie i pocałował w usta, po chwili zadowolony z siebie odszedł w przeciwnym kierunku. Cały czas stałam jak zaczarowana, nie miałam pojęcia gdzie iść. Po chwili się otrząsnęłam, wróciłam do auta i odjechałam do domu. Tej nocy nie mogłam zasnąć, nie mogłam zapomnieć Michała i jego pocałunku, postanowiłam, że jutro do niego zadzwonię. Nigdy wcześniej nie byłam tak pewna jak teraz, wiedziałam doskonale co mam robić.










_____________________________________________________________________________________________

Witajcie, to mój nowy blog, mam nadzieje że spodoba wam się i zaczniecie czytać i komentować. Jestem pełna nadziei że nasza współprace będzie bardzo intensywna i ciekawa. Serdecznie zapraszam!

7 komentarzy:

  1. G E N I A L N E to raczej nie jest. bo który to facet (tudzież siatkarz)całuje przy pierwszym spotkaniu poznaną dopiero co dziewczynę? tak w ogóle to w ogóle jej nie zna, może i od pocałunku do ciąży nie doprowadzisz, ale no dziwne i dość zaskakujące to jest. poza tym siatkarz nie da tak sobie komuś numeru... a gdyby ona była hotką? w końcu jej zachowanie miało dwa dna. może i serio ginęła w jego oczach nie znając go, lub po prostu była tą zwariowaną hotką, której odjęło mowę na widok największego ciacha wśród wszystkich siatkarzy. a morał z tego taki, że mając już jego numer, mogła go rozdać, chyba że nie była na tyle głupia i wredna. poza tym w każdym opowiadaniu uwzględniają autorki jeszcze Dagmarę i ich syna. gdzie oni? czyżby po rozwodzie, ona go zdradziła, a ten szuka nowej miłości? znam już tę bajkę.
    ale hej, głowa do góry:) będę tu wpadać:) bo co jak co, ale piszesz dobrze, bardzo dobrze:) i medycyna to całkiem fajny kierunek, mam nadzieję, że Julka ułoży sobie z tym życie:) trzymaj się:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie oceniaj po początku, poczekaj na więcej. Autorka pisze tak jak jej się spodoba. Wszystko może się wyjaśnić w dalszych rozdziałach, a Ty od razu na nią naskakujesz. Ciekawe jak Ty byś się zachowała jak by na Ciebie wpadł siatkarz, piłkarz albo inny człowiek którego podziwiasz i szanujesz i po prostu lubisz za styl bycia. Następnym razem jak coś napiszesz pomyśl troszeczkę!!!

      Usuń
    2. Nie przez przypadek napisałam tak, a nie inaczej, nie mogę zdradzić nic więcej, ale Julka nie zna go, nigdy go na oczy wcześniej nie widziała, nie zna go, jeszcze, wszystko wyjaśni się w pierwszym rozdziale, bieenia rozumiem czemu tak napisałaś, ale nie pisze jak większość blogerek, to moja historia :)

      Usuń
    3. :) bez spiny :) wyrażałam swoje zdanie Jotkaa. a gdybym sama dostała taki komentarz próbowałabym go jakoś przyjąć do siebie :) :) Agusia Bafia po prostu mnie poniosło, czasami jak widzę opowiadania w takim stylu troszkę mnie to irytuje, ale jak Jotkaa napisała powyżej, powinnam poczekać :)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. jak dla mnie super się zaczyna (; jeżeli chodzi o ten pocałunek, to jestem pewna, że ma to jakiś cel w tym wszystkim :D powodzenia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dzisiaj po południu się dowiesz więcej :) Pozdrawiam

      Usuń