Odwiedziny

poniedziałek, 21 stycznia 2013

IV




Hello, hello

Anybody out there

cause I don't hear a sound.

Alone, alone 
I don't really know where the world is, 
but I miss it now.
I'm out on the edge and, 
I’m screaming my name like a fool at the top of my lungs, 
Sometimes when I close my eyes, 
I pretend I'm all right but it's never enough.
Cause my echo, echo is the only voice coming back.
Shadow, shadow is the only friend that I have....






- Nie tylko nie ty, nie zniszczysz mi życia, nie tym razem... – nie dokończyłam, nawet nie wiedziałam co powiedzieć, bałam się że coś mi zrobi.
- Jula, ja cię kocham, naprawdę, przepraszam za tamto co zrobiłem, nie chciałem, to była jej wina, nie moja – Mateusz próbował mnie przekonać, ale już nigdy mu nie wybaczę.
- Odejdź, zostaw mnie w spokoju! – zawołałam, próbowałam zamknąć drzwi, ale Mateusz mi to skutecznie uniemożliwiał. – Michał! – zawołałam, miałam nadzieje że mi pomoże.
- Julka, kim jest ten facet? – Michał był wyraźnie zdenerwowany.
- To Mateusz, mój były – powiedziałam i splunęłam mu w twarz. Mateusz zareagował agresywnie zamachnął się na mnie, ale nie poczułam nic, nawet nic nie widziałam bo ze strachu zamknęłam oczy. Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam Michała, trzymającego się za twarz, z pomiędzy palców leciała mu krew. Nie zdążyłam zareagować bo Michał podniósł się i z całą mocą uderzył Mateusza w twarz. Nie miałam nawet czasu nic powiedzieć, bo przerwał mi Mateusz.
- Jeszcze się policzymy dziwko, z tobą tez ochroniarzu – gdy to powiedział szybko się ulotnił, nie miałam pojęcia co zrobić.
- Michał, wszystko w porządku? – zapytałam, pokręcił głową. Pobiegłam, do kuchni, wzięłam lud i zawinęłam w ściereczkę. Michał siedział już na kanapie, nie obyło się bez poplamienia krwią sofy.
- Boli? – spytałam i przyłożyłam mu lud do nosa, pokiwał głową na zaprzeczenie. – Nieźle się porobiło, mieliśmy oglądać filmy, a tu taka niespodzianka, możesz mieć złamany nos.
- No się porobiło, to jest wariat, powinien się leczyć, jego trzeba zamknąć, bo naprawdę komuś zrobi krzywdę – popatrzyłam na Michała, całe to zdarzenie zaczynało do mnie docierać, nie mogłam się teraz temu poddać, nie mogłam się teraz rozkleić.
- Pokaż ten nos, zobaczymy jak to wygląda – nie był spuchnięty co wykluczało złamanie, odetchnęłam z ulgą. – Nie masz złamanego, chyba, ale ci mocno przyłożył.
- Silny jest, nie powiem, ale chyba to ja mu nos złamałem.
- Miejmy tylko nadzieje, że  cię nie pozwie - Michał cały czas mi sie intensywnie przyglądał. – Na co tak patrzysz?
- Na Ciebie. Ze mną wszystko w porządku. Julka wszystko w porządku, na pewno się dobrze czujesz? – miał rację, nie wszystko było w porządku, wewnątrz mnie toczyła się walka, walka, aby nie poddać się emocjom szalejącym we mnie.
- Nie dotarło jeszcze do mnie całe to zdarzenie – nie potrafiłam powiedzieć prawdy, prawdy że boję się Mateusza i tego do czego jest zdolny.
- To coś innego, nie musisz kłamać. Fakt nie znam cię długo, zaledwie parę godzin, tak na prawdę w ogóle, ale nie jestem ślepy, widzę że coś się dzieje, tylko nie wiem co – popatrzył mi głęboko w oczy, nie miałam siły dalej walczyć. Nigdy nie bałam się bólu fizycznego, ale psychiczny mnie zawsze przerażał, to był mój słaby punkt.
- Boję się, ok? Boję się do czego ten psychopata, bo nie wiem, jak go inaczej nazwać, jest zdolny, do czego może sie posunąć – popatrzyłam Michałowi głęboko w oczy, to mnie trochę uspokoiło.  – Gdy byliśmy jeszcze razem, już w tedy był agresywny, bił mnie, na początku myślałam że to chwilowe, ze mu przejdzie, ale tak nie było. Nie miałam w tedy odwagi by mu się przeciwstawić. Potem to się nasilało, stawał się coraz bardziej pewny siebie, koło się zamykało. W końcu zaczął się znęcać nade mną psychicznie, dzwoniłam parę razy nawet na policje, ale nie mieli dowodów i wszystko uchodziło mu na sucho – Michał cały czas przyglądał mi się, nie przerywał po prostu słuchał. Gdy skończyłam mocno mnie przytulił. Ulżyło mi że w końcu mogłam się komuś zwierzyć, było mi lżej na duchu. Siedzieliśmy wtuleni prze dłuższą chwile, w jego silnych ramionach, czułam się bezpiecznie. Może zabrzmi to dziwnie, ale tak bezpiecznie nie czułam sie nawet w ramionach taty, gdy byłam mała. Gdy w końcu oderwaliśmy się od siebie, cały czas trzymał mnie za rękę, drugą chwycił za podbródek i delikatnie podniósł, aby nasze oczy się spotkały.
- Nie pozwolę, żeby ci się coś stało, poradzimy sobie, razem damy radę, jasne? – Michał popatrzył mi głęboko w oczy, miałam wrażenie, że bada każdy zakamarek mojej duszy.
- Czemu chcesz mi pomóc? Przecież w ogóle się nie znamy? Co ja cię obchodzę i moje problemy? – byłam nikim, ja tonęłam, a on podał mi rękę, ale bałam się ja chwycić.
- Masz racje, nie znam cię, i ty mnie też, ale czy nie pomaga się ludziom na którym nam zależy? Które sie kocha? – nie odpowiedziałam, nawet nie miałabym jak. Wpił się w moje wargi, na początku delikatnie, jak by się bał że ucieknę. Z każdą chwilą jego pocałunki były odważniejsze, jeszcze bardziej namiętne. Długo się nie opierałam, oddałam sie przyjemność. Nie musze mówić, co czułam bo to zbyć chyba oczywiste, ale było bardzo przyjemnie. Zadowolony Misiek uśmiechnął się tryumfalnie. Popatrzyłam na niego, krew z nosa cały czas mu się lała, powinna już przestać, chyba że dostał jakiegoś krwotoku.
- Powinieneś pojechać do szpitala z tym nosem, może to jakiś krwotok? – oglądnęłam mu nos, ale nie był złamany, byłam pewna.
- Muszę? Nie możemy sobie w domu posiedzieć? Nic mi nie jest, naprawdę – zrobił minę kotka, mnie też nie uśmiechała się teraz jazda, ale będę spokojniejsza.
- Nie ma mowy, zbieraj się jedziemy – po 15 minutach byliśmy w szpitalu, pielęgniarka zabrało go na prześwietlenie. Po 30 minutach siedzenia, w końcu z gabinetu wyszedł Michał z lekarzem. Od razu do niego podbiegłam.
- Wszystko w porządku? – spytałam, patrząc to na Miśka to na lekarza.
- Pani z rodziny? – spytał lekarz. Miałam już odpowiedzieć nie, ale przewał mi Michał.
- To moja dziewczyna, proszę mówić – popatrzyłam lekko zdziwiona, ale się nie odezwałam.
- To nic poważnego, przy uderzeniu pękło kilka żył, nic Panu nie będzie – lekarz zwrócił sie do mnie – dostał zastrzyk na krzepniecie krwi, krew powinna przestać lecieć do jakiejś godziny. Dobrze by było żeby nie był sam, tak na wszelki wypadek, gdyby się coś działo. Jeżeli wystąpi ból głowy wystarczy zażyć aspirynę. Przepraszam ale pacjenci czekają.
- Dziękujemy i dowidzenia – odrzekliśmy wspólnie, poszliśmy w stronę auta.
- Twoja dziewczyna? Czy ja o czymś nie wiem? – spytałam gdy wsiedliśmy do auta.
- A nie chcesz? – spytał zaskoczony Michał, w tym rzecz że chce, ale czy to nie za szybko? Może powinniśmy zwolnić tępo.
- Chce, bardzo nawet, ale czy to nie za szybko? Może po prostu sie bardziej poznamy – powiedziałam po czym odpaliłam silnik.
- Jeżeli potrzebujesz więcej czasu, to nie ma problemu, po prostu odwieź mnie do domu – powiedział po czym odwrócił głowę. Nie mogłam pozwolić żeby taka błahostka sprawiła, że nie będziemy rozmawiać. Ruszyłam z piskiem opon z pod szpitala, był zła na siebie i na Miśka. Po chwili byliśmy juz pod moim blokiem. Michał popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Słyszałeś co mówił lekarz? Nie możesz być sam, kto się tobą zajmie jak ci się coś stanie? – popatrzyłam ze złością w stronę Michała. Nic nie odpowiedział. – Nie chcę żeby ci się coś stało. Proszę nie każ mnie milczeniem.
- Przepraszam – wyszeptał.
- Za co, nie zrobiłeś nic złego.
- Właśnie że tak, wygłupiłem się trochę z tą dziewczyną, powinienem sie pierw ciebie zapytać, w końcu to dotyczy ciebie – popatrzyłam na niego zdziwiona, czemu brał winę na siebie.
- Ja też przepraszam, nie powinnam tak impulsywnie reagować, po prostu jeszcze boję się stałych związków. Może po porostu bądźmy przyjaciółmi, na razie, musze sobie wszystko w głowie poukładać. Dobrze? – chwyciłam go za rękę, bałam się że ucieknie.
- Dobrze, a teraz choć, bo zgłodniałem – wysiedliśmy z auta i udaliśmy się do mojego mieszkania. Zrobiłam kanapki, sama też byłam głodna, zrobiłam herbatę i usiedliśmy w salonie.
- To może skończymy na czym nam przerwano? – zapytał już uśmiechnięty Misiek, wybraliśmy thriller. Byłam wykończona dzisiejszymi przygadamy, długo nie wytrzymałam, oparłam mu głowę na ramieniu i nim się obejrzałam zasnęłam. Śnił mi się bardzo piękny sen, wystarczy wam wiedzieć, że głównym jego bohaterem był Misiek, a reszta to już moja sprawa.




_______________________________________________________________________________________________________________

Witajcie, wstawiam dzisiaj nowy rozdział, tak nie typowo, ale chciałam zakończyć jeden wątek, a dokładnie wątek Mateusza. Następny rozdział powinien pojawić się  weekend, i będzie dotyczył Weroniki. Bardzo proszę o komentowanie, mam nadzieje że wam sie podoba i nie chcecie żebym likwidowała bloga. Pozdrawiam :)


























5 komentarzy:

  1. Nie, nie likwiduj, jest świetny! :) Podoba mi się, będę wpadać c:

    pozdrawiam i zapraszam do siebie c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) mam nadzieje że nie tylko tobie się podoba :)

      Usuń
  2. świetny blog! mam nadzieje, że go szybko nie skończysz! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Opowiadanie jest w porządku. Robi się ciekawie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, twoja opinia wiele dla mnie robi, podziwiam cię za twoje dwa blogi, i bardzo czekam jak dodasz nowe rozdziały. Dziękuję :P

      Usuń