Odwiedziny

czwartek, 17 października 2013

SPAMIK ;)

Hej ludzie, zrobię taki mały spamik, po pierwsze dziekuje wszystkim którzy pomagają mi w pisaniu, czyli moje dwie przyjaciółki ''siostry'' - Beate i Jadzi, które wierni mi pomagają i dopingują. Dzięki dziewczyny!!! Z tej okazji chce was zaprosić na ich blogi:
http://bursztynowa-luneta.blogspot.com/ blog Jadzi
http://zmienneprzeznaczenie.blogspot.com/ blog Beaty

Ale chciała bym podziękować również:
https://plus.google.com/u/0/104364196139405155629/posts
Ale nie tylko im ;) Chce podziękować wszystkim którzy komentują moją pracę, to naprawdę wiele znaczy! Możecie czuć się dumni, dzięki wam również mam ochotę pisać, bawić się tym!

Jest jeszcze jedna szczególna osoba, która jest ze mną najdłużej - Anna Morawska! Wspiera mnie we wszystkim, nie tylko w kwestii twórczej ;)

Dziękuje wszystkim za to że są!!! Kochani jesteście wielcy!!! Kocham was ;) Jesteście najlepszą publicznością!!!



Do zobaczenia wkrótce <3

sobota, 12 października 2013

XX


Lately I've been, I've been losing sleep
Dreaming about the things that we could be
But baby I've been, I've been prayin' hard
Said no more counting dollars
We'll be counting stars
I, feel something so right
Doing the wrong thing
I, feel something so wrong
Doing the right thing
I couldn't lie...











Według lekarzy najgorszy okres minął, ale stan Łukasza się nie poprawiał. Czuwaliśmy przy nim dzień i noc, zawsze ktoś z nim był. Noce spędzała z nim Weronika, wiele razy widziałam jak mówi do niego, głaszcze go i całuje, albo bierze jego rękę i przykłada sobie do brzucha. Ze względu na ciążę nie mogła wziąć nic na uspokojenie, ale dobrze wiedziałam co ją uspokaja. Łukasz.
Minuty zamieniały się w godziny, godziny w dni, a dni w tygodnie. Każdą wolna chwilę spędzałam w szpitalu lub z Weroniką. Jedynie w nocy mogłam czuć się bezpieczna. Za tydzień zaczynał się rok akademicki, codzienne wykłady od rana do wieczora oznaczały rozłąkę, nie tylko z Michałem. Oboje namawiali mnie żebym uczyła się, ale wiedziałam że w głębi duszy modlili się żebym została. Po kilku kłótniach odpuścili mi i pozwolili zrobić sobie przerwę w nauce. Za rok wrócę i będę kontynuować studia. Po mojej decyzji oboje odetchnęli. W drugim tygodniu października Michał wrócił do klubu i treningów, wszystkich zaszokowała wieść o stanie Łukasza, codziennie po treningu cała banda Skry przychodziła do szpitala. Siedzieli przez kilka godzin i próbowali go obudzić.
- Mam dosyć – powiedział Michał przychodząc po kolejnym treningu z rzędu.
- Czego? – spytałam wychodząc z pod prysznica. Przez ostatni dni tylko narzekał, jak nie na treningi to na życie.
- Wszystkiego – rzucił się na łóżko i zakrył kołdrą. Podeszłam do szafy i założyłam bieliznę.
- W takim razie leż i nie rób nic – wyszłam do kuchni i zaczęłam robić obiad. Michał szybko przyszedł i usiadł przy stole obserwując każdy mój ruch. – Co tak siedzisz?
- Nic mi się nie chce, a musimy jechać do szpitala – rozłożył się na stole, też byłam już zmęczona, ale co miałam robić innego? Wróciłam do przygotowywania posiłku, zostawiając go śpiącego na stole. Gdy obiad był gotowy, podeszłam do niego i pocałowałam w szyję, lekko się poruszył i zamruczał.
- Nie będę czekać na ciebie aż łaskawie wstaniesz – powiedziałam nakładając sobie makaron na talerz. Wstał i popatrzył się na mnie.
- Jak mam to jeść? – spytał rozkładając ręce. Pokręciłam głową i nałożyłam mu makaron z sosem.
- Biedaczysko – powiedziałam gdy w końcu usiedliśmy do stołu.
- Dasz mi spokój? – spytał zdenerwowany.
- Nie – powiedziałam i zabrałam talerz. Resztę posiłku dokończyliśmy osobno, mimo wspólnych nocy, czułam, a raczej widziałam że oddalamy sie od siebie z Michałem. Coraz częściej się kłóciliśmy, spędzaliśmy czas osobno i wiem że jeżeli to dalej potrwa będzie za późno na odwrót...
Z czasem zaczęłam zastanawiać się co będzie dalej. Czy moja bajka na pewno skończy się tak jak te które opowiadają nam rodzice przed snem, że żyli długo i szczęśliwie? Nie trzeba być psychologiem by widzieć, że coś nie jest tak, że pomimo miłości, dwoje ludzi nie potrafią żyć ze sobą. W skrócie mogę powiedzieć, że prawie już ze sobą nie rozmawialiśmy. Gdy po ponad miesiącu dostałam telefon od Weroniki że Łukasz się obudził, od razu pojechałam do szpitala. Wiedziałam ze Michał ma przerwę i odbierze, ale mimo tego nie zadzwoniłam, tylko wysłałam głupiego sms żeby przyjechał do szpitala. W końcu mogliśmy wszyscy odetchnąć, Łukasz przeżyje, ale czy jeszcze będzie grał? Na to pytanie nawet lekarze nie potrafili odpowiedzieć.
- Musimy poważnie porozmawiać – powiedziałam do Michała, wychodząc z łazienki.
- Nie mamy o czym – odpowiedziała i odwrócił się na drugi bok. Podeszłam do niego i zabrałam laptopa, na którym pracowała.
- Możesz go nie ruszać? Pracuje! – krzyknął i zerwał sie z łóżka, wystraszyłam się go i mimo strachu nie ustąpiłam. Jeżeli jeszcze mnie kocha to chyba nic mi nie zrobi?
- Do póki nie porozmawiamy, nie oddam ci go! – powiedziałam stanowczo. No to teraz zaczynają się schody...

Perspektywa Weroniki:
Najgorsze było czekanie, bezradne siedzenie. Ogarniała mnie niemoc. Nie mogłam nic zrobić. Nie wiedziałam kto jest w gorszym stanie, ja czy Łukasz. Nieprzerwana dawka nerwów, bóle brzucha i zmęczenie które nie dawało mi nawet zasnąć. Potrzebowałam pomocy, musiałam się komuś w końcu wygadać, ale był problem. Jedyna osoba której mogłam się zwierzyć była Julka, gdyby tylko mnie nie znienawidziła. Widziałam to w jej oczach, za każdym razem gdy patrzyła na mnie, widziałam tą nienawiść. Czułam się jak odtrącone dziecko, któremu nie pozwolono bawić się z innymi w piaskownicy. Rozumiałam jej decyzję, ale mimo to brakowało mi jej, tęskniłam za każdym jej uśmiechem, łzą, gestem. Może i to dziwne, ale wypełniałyśmy się na wzajem, razem byłyśmy jednością, osobno niczym.
Ulżyło mi gdy obudził sie Łukasz, miałam wrażenie że zemdleję, byłam słaba, ale mimo tego nie pokazywałam mu tego,             twardo grałam swoją rolę. Po dwóch miesiącach spędzonych w szpitalu Łukasz w końcu mógł wrócić do domu. Julka wróciła do swojego mieszkania, a ja z Michałem i Łukaszem pozostaliśmy w ich. Ani ona ani on nie mówili nic, ale między nimi nie było dobrze, nawet Łukasz to widział.
- Wiesz co jest między nimi? – spytał pewnego wieczoru.
- Nie, Julka nic mi nie mówi – odpowiedziałam zmieniając mu opatrunek. Nie wszystkie rany miał wygojone – w zasadzie to w ogóle nie rozmawiamy.

Rzeczywistość. Bo tak trzeba było określić to co działo się między nami wszystkimi. Wszystko zburzyło się jak zamek z piasku, podmyty przez bezlitosną wodę. Gdyby ktoś obserwował nas z boku powiedziałby że sami do tego doprowadziliśmy, miałby racje. Byliśmy młodzi, zagubieni, nie znający życia i zasad nim rządzących. Gdy człowiek spojrzy poprzez pryzmat życia, zobaczy jakie błędy podsuwa młodość. Dziś jedynie mogę się z tego śmiać, ale mimo to przeszłość boli. Wszystko co się stało, było piękne ale przyniosło wiele bólu i cierpienia. Ale tak jest, gdybyśmy tylko mieli tyle rozumu co dziesięć lat później, wszystko potoczyło by sie inaczej...






______________________________________________________________________________________
Krótki rozdział, jest on lekkim wprowadzeniem do dalszej części opowiadania. Mam nadzieję że nie nudzę was już i wciąż wam się podoba ;) Jak by co to krzyczcie ;) <3
W razie pytań:
aiedail450@gmail.com
312345 - gg
https://www.facebook.com/luthien.angelina - mój profil na fb ;) Od razu mówię że jeżeli chodzi o zaproszenia do znajomych musisz mnie przekonać, ze jesteś fanem ;)