Hello, hello
Anybody out there
cause I don't hear a sound.
Alone, alone
I don't really know where the world is,
but I miss it now.
I'm out on the edge and,
I’m screaming my name like a fool at the top of my lungs,
Sometimes when I close my eyes,
I pretend I'm all right but it's never enough.
Cause my echo, echo is the only voice coming back.
Shadow, shadow is the only friend that I have....
Hello, hello
Anybody out there
cause I don't hear a sound.
Alone, alone
I don't really know where the world is,
but I miss it now.
I'm out on the edge and,
I’m screaming my name like a fool at the top of my lungs,
Sometimes when I close my eyes,
I pretend I'm all right but it's never enough.
Cause my echo, echo is the only voice coming back.
Shadow, shadow is the only friend that I have....
- Nie tylko nie ty, nie zniszczysz mi życia, nie tym
razem... – nie dokończyłam, nawet nie wiedziałam co powiedzieć, bałam się że
coś mi zrobi.
- Jula, ja cię kocham, naprawdę, przepraszam za tamto co
zrobiłem, nie chciałem, to była jej wina, nie moja – Mateusz próbował mnie
przekonać, ale już nigdy mu nie wybaczę.
- Odejdź, zostaw mnie w spokoju! – zawołałam, próbowałam
zamknąć drzwi, ale Mateusz mi to skutecznie uniemożliwiał. – Michał! –
zawołałam, miałam nadzieje że mi pomoże.
- Julka, kim jest ten facet? – Michał był wyraźnie
zdenerwowany.
- To Mateusz, mój były – powiedziałam i splunęłam mu w
twarz. Mateusz zareagował agresywnie zamachnął się na mnie, ale nie poczułam
nic, nawet nic nie widziałam bo ze strachu zamknęłam oczy. Gdy otworzyłam oczy,
zobaczyłam Michała, trzymającego się za twarz, z pomiędzy palców leciała mu
krew. Nie zdążyłam zareagować bo Michał podniósł się i z całą mocą uderzył
Mateusza w twarz. Nie miałam nawet czasu nic powiedzieć, bo przerwał mi Mateusz.
- Jeszcze się policzymy dziwko, z tobą tez ochroniarzu –
gdy to powiedział szybko się ulotnił, nie miałam pojęcia co zrobić.
- Michał, wszystko w porządku? – zapytałam, pokręcił
głową. Pobiegłam, do kuchni, wzięłam lud i zawinęłam w ściereczkę. Michał
siedział już na kanapie, nie obyło się bez poplamienia krwią sofy.
- Boli? – spytałam i przyłożyłam mu lud do nosa, pokiwał
głową na zaprzeczenie. – Nieźle się porobiło, mieliśmy oglądać filmy, a tu taka
niespodzianka, możesz mieć złamany nos.
- No się porobiło, to jest wariat, powinien się leczyć,
jego trzeba zamknąć, bo naprawdę komuś zrobi krzywdę – popatrzyłam na Michała,
całe to zdarzenie zaczynało do mnie docierać, nie mogłam się teraz temu poddać,
nie mogłam się teraz rozkleić.
- Pokaż ten nos, zobaczymy jak to wygląda – nie był
spuchnięty co wykluczało złamanie, odetchnęłam z ulgą. – Nie masz złamanego,
chyba, ale ci mocno przyłożył.
- Silny jest, nie powiem, ale chyba to ja mu nos
złamałem.
- Miejmy tylko nadzieje, że cię nie pozwie - Michał cały czas mi sie
intensywnie przyglądał. – Na co tak patrzysz?
- Na Ciebie. Ze mną wszystko w porządku. Julka wszystko w
porządku, na pewno się dobrze czujesz? – miał rację, nie wszystko było w
porządku, wewnątrz mnie toczyła się walka, walka, aby nie poddać się emocjom
szalejącym we mnie.
- Nie dotarło jeszcze do mnie całe to zdarzenie – nie
potrafiłam powiedzieć prawdy, prawdy że boję się Mateusza i tego do czego jest
zdolny.
- To coś innego, nie musisz kłamać. Fakt nie znam cię
długo, zaledwie parę godzin, tak na prawdę w ogóle, ale nie jestem ślepy, widzę
że coś się dzieje, tylko nie wiem co – popatrzył mi głęboko w oczy, nie miałam
siły dalej walczyć. Nigdy nie bałam się bólu fizycznego, ale psychiczny mnie
zawsze przerażał, to był mój słaby punkt.
- Boję się, ok? Boję się do czego ten psychopata, bo nie
wiem, jak go inaczej nazwać, jest zdolny, do czego może sie posunąć –
popatrzyłam Michałowi głęboko w oczy, to mnie trochę uspokoiło. – Gdy byliśmy jeszcze razem, już w tedy był
agresywny, bił mnie, na początku myślałam że to chwilowe, ze mu przejdzie, ale
tak nie było. Nie miałam w tedy odwagi by mu się przeciwstawić. Potem to się nasilało,
stawał się coraz bardziej pewny siebie, koło się zamykało. W końcu zaczął się
znęcać nade mną psychicznie, dzwoniłam parę razy nawet na policje, ale nie
mieli dowodów i wszystko uchodziło mu na sucho – Michał cały czas przyglądał mi
się, nie przerywał po prostu słuchał. Gdy skończyłam mocno mnie przytulił.
Ulżyło mi że w końcu mogłam się komuś zwierzyć, było mi lżej na duchu.
Siedzieliśmy wtuleni prze dłuższą chwile, w jego silnych ramionach, czułam się
bezpiecznie. Może zabrzmi to dziwnie, ale tak bezpiecznie nie czułam sie nawet
w ramionach taty, gdy byłam mała. Gdy w końcu oderwaliśmy się od siebie, cały
czas trzymał mnie za rękę, drugą chwycił za podbródek i delikatnie podniósł,
aby nasze oczy się spotkały.
- Nie pozwolę, żeby ci się coś stało, poradzimy sobie,
razem damy radę, jasne? – Michał popatrzył mi głęboko w oczy, miałam wrażenie,
że bada każdy zakamarek mojej duszy.
- Czemu chcesz mi pomóc? Przecież w ogóle się nie znamy?
Co ja cię obchodzę i moje problemy? – byłam nikim, ja tonęłam, a on podał mi
rękę, ale bałam się ja chwycić.
- Masz racje, nie znam cię, i ty mnie też, ale czy nie
pomaga się ludziom na którym nam zależy? Które sie kocha? – nie odpowiedziałam,
nawet nie miałabym jak. Wpił się w moje wargi, na początku delikatnie, jak by
się bał że ucieknę. Z każdą chwilą jego pocałunki były odważniejsze, jeszcze
bardziej namiętne. Długo się nie opierałam, oddałam sie przyjemność. Nie musze
mówić, co czułam bo to zbyć chyba oczywiste, ale było bardzo przyjemnie.
Zadowolony Misiek uśmiechnął się tryumfalnie. Popatrzyłam na niego, krew z nosa
cały czas mu się lała, powinna już przestać, chyba że dostał jakiegoś krwotoku.
- Powinieneś pojechać do szpitala z tym nosem, może to
jakiś krwotok? – oglądnęłam mu nos, ale nie był złamany, byłam pewna.
- Muszę? Nie możemy sobie w domu posiedzieć? Nic mi nie
jest, naprawdę – zrobił minę kotka, mnie też nie uśmiechała się teraz jazda,
ale będę spokojniejsza.
- Nie ma mowy, zbieraj się jedziemy – po 15 minutach
byliśmy w szpitalu, pielęgniarka zabrało go na prześwietlenie. Po 30 minutach
siedzenia, w końcu z gabinetu wyszedł Michał z lekarzem. Od razu do niego
podbiegłam.
- Wszystko w porządku? – spytałam, patrząc to na Miśka to
na lekarza.
- Pani z rodziny? – spytał lekarz. Miałam już
odpowiedzieć nie, ale przewał mi Michał.
- To moja dziewczyna, proszę mówić – popatrzyłam lekko
zdziwiona, ale się nie odezwałam.
- To nic poważnego, przy uderzeniu pękło kilka żył, nic
Panu nie będzie – lekarz zwrócił sie do mnie – dostał zastrzyk na krzepniecie
krwi, krew powinna przestać lecieć do jakiejś godziny. Dobrze by było żeby nie
był sam, tak na wszelki wypadek, gdyby się coś działo. Jeżeli wystąpi ból głowy
wystarczy zażyć aspirynę. Przepraszam ale pacjenci czekają.
- Dziękujemy i dowidzenia – odrzekliśmy wspólnie, poszliśmy
w stronę auta.
- Twoja dziewczyna? Czy ja o czymś nie wiem? – spytałam
gdy wsiedliśmy do auta.
- A nie chcesz? – spytał zaskoczony Michał, w tym rzecz
że chce, ale czy to nie za szybko? Może powinniśmy zwolnić tępo.
- Chce, bardzo nawet, ale czy to nie za szybko? Może po
prostu sie bardziej poznamy – powiedziałam po czym odpaliłam silnik.
- Jeżeli potrzebujesz więcej czasu, to nie ma problemu,
po prostu odwieź mnie do domu – powiedział po czym odwrócił głowę. Nie mogłam
pozwolić żeby taka błahostka sprawiła, że nie będziemy rozmawiać. Ruszyłam z
piskiem opon z pod szpitala, był zła na siebie i na Miśka. Po chwili byliśmy
juz pod moim blokiem. Michał popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Słyszałeś co mówił lekarz? Nie możesz być sam, kto się
tobą zajmie jak ci się coś stanie? – popatrzyłam ze złością w stronę Michała.
Nic nie odpowiedział. – Nie chcę żeby ci się coś stało. Proszę nie każ mnie
milczeniem.
- Przepraszam – wyszeptał.
- Za co, nie zrobiłeś nic złego.
- Właśnie że tak, wygłupiłem się trochę z tą dziewczyną,
powinienem sie pierw ciebie zapytać, w końcu to dotyczy ciebie – popatrzyłam na
niego zdziwiona, czemu brał winę na siebie.
- Ja też przepraszam, nie powinnam tak impulsywnie
reagować, po prostu jeszcze boję się stałych związków. Może po porostu bądźmy
przyjaciółmi, na razie, musze sobie wszystko w głowie poukładać. Dobrze? –
chwyciłam go za rękę, bałam się że ucieknie.
- Dobrze, a teraz choć, bo zgłodniałem – wysiedliśmy z
auta i udaliśmy się do mojego mieszkania. Zrobiłam kanapki, sama też byłam
głodna, zrobiłam herbatę i usiedliśmy w salonie.
- To może skończymy na
czym nam przerwano? – zapytał już uśmiechnięty Misiek, wybraliśmy thriller.
Byłam wykończona dzisiejszymi przygadamy, długo nie wytrzymałam, oparłam mu
głowę na ramieniu i nim się obejrzałam zasnęłam. Śnił mi się bardzo piękny sen,
wystarczy wam wiedzieć, że głównym jego bohaterem był Misiek, a reszta to już
moja sprawa._______________________________________________________________________________________________________________
Witajcie, wstawiam dzisiaj nowy rozdział, tak nie typowo, ale chciałam zakończyć jeden wątek, a dokładnie wątek Mateusza. Następny rozdział powinien pojawić się weekend, i będzie dotyczył Weroniki. Bardzo proszę o komentowanie, mam nadzieje że wam sie podoba i nie chcecie żebym likwidowała bloga. Pozdrawiam :)