Odwiedziny

niedziela, 3 lutego 2013

VI


Courage is to resist fear, mastery of fear – not absence of fear...




- Nie dasz mi chwili spokoju? - zapytałam zdenerwowana. Czy nie może dać mi spokoju, jak wie że chce być sama z Miśkiem.
- Mamy poważny problem - odparła tajemniczo - Mateusz napisał do mnie sms.
- Co? Co napisał? - przestraszyłam się, czego mógł chcieć. Mało mu chyba było.
- Zaraz ci wyślę tego sms, trzeba będzie coś zrobić, bo on naprawdę jest nieprzewidywalny - odparła Wera.
- Chce się zemścić.
- Za co? - spytałam Wera.
- Wytłumaczę ci później - odpowiedziałam - prześlij mi.
- Dobra na razie - Wera się rozłączyła się, Misiek przyglądał mi się z niedowierzaniem, sama nie wiedziałam co to znaczy. Po chwili dostałam od Wery sms, musiałam go przeczytać dwa razy. Nie wiedziałam co mam zrobić, a co jeżeli nie kłamie i naprawdę coś nam zrobi, groził już wcześniej, ale nie sądziłam że mówi na poważnie. Z rozmyślań wyrwał mnie Michał.
- Co się stało? To Mateusz? - próbował wyciągnąć coś ode mnie ale byłam zbyt przerażona, bo coś powiedzieć. - Powiedz coś, nie trzymaj mnie tyle w niepewności. Proszę odezwij się - potrząsnął mnie delikatnie, próbując do mnie dotrzeć. Popatrzyłam na niego z oczami pełnymi łez, głos ugrzązł mi w gardle, byłam w stanie tylko pokiwać głową. Nic nie odpowiedział, tylko mocno przytulił, nie zwracałam uwagi na przechodzących ludzi, którzy przyglądali się nam, liczył się tylko Michał i to że z nim jestem bezpieczna. Staliśmy tak dłuższą chwilę, gdy łzy ustały, poprowadził mnie do auta. Siedząc w samochodzie rozluźniłam sie i po chwili zasnęłam. Obudził mnie dopiero Misiek, ale miałam wrażenie że to sen.
 - Pobudka śpiąca królewno - pocałował mnie delikatnie w policzek, nie otworzyłam oczu, były napuchnięte od łez. Usłyszałam jeszcze inny męski głos, chyba Łukasza, ale nie miałam siły sprawdzić. Poczułam jak bierze mnie na ręce, wtuliłam się w jego koszule i delektując się jego perfumami. Nie wiedziałam jak znaleźliśmy się w mieszkaniu, poczułam jak układa mnie na łóżku, otworzyłam lekko oczy i chwyciłam jego rękę.
- Zostań - wyszeptałam i mocniej ścisnęłam jego rękę. Nie odpowiedział, zdjął mi buty i nakrył kocem. Położył sie za mną i mocno przytulił, wiedząc że jest przy mnie i jestem z nim bezpieczna szybko zasnęłam. Pierwszy raz od bardzo dawna, nie spałam tak dobrze.
Obudził mnie krzyk i ruch łóżka. Szybko otworzyłam oczy i rozejrzałam sie po pokoju.
- Co się stało? - zapytałam Michała który skakał na jednej nodze a za drugą się trzymał.
- Nic - wycedził przez zaciśnięte zęby - kurwa, pieprzone łóżko - zaśmiałam się, wierzcie mi wyglądało to komicznie - nie śmiej się, chyba złamałem sobie małego palca.
- Pokaż no tego palca - usiadł i wystawił mi prawa stopę. - Nie jest źle, masz tylko obity, będziesz żył.
- Dobrze wiedzieć - uśmiechnął się. Pokazała mu figlarnie język.
- Gdzie jesteśmy? Bo na pewno nie u mnie - rozejrzałam sie, pokuj był pomalowany w ciepłych barwach, duże okno z balkonem, na którym rosły kolorowe kwiaty.  Ogromne łóżko na którym trzy osoby by się zmieściły, nie mówię o wielkoludach typu Misiek, ale mniejszych osobach. - Ile to łóżko ma?
- Chyba 160 na 220, ale nie pamiętam dokładnie, dawno je kupowałem. Nie gniewaj się, wczoraj zasnęłaś w aucie i stwierdziłem że wezmę cię do siebie, żebyś nie czuła się samotna - gdy to mówił położyłam się na łóżku, było miękkie i bardzo wygodne, materac wpasowywał się w ciało.
- Nie gniewam się, wręcz przeciwnie, jestem ci wdzięczna, ale muszę pojechać się przebrać.
- Nie musisz - pokazał głową na torbę leżącą koło okna - wczoraj jak wracaliśmy, poszedłem do ciebie i spakowałem ci trochę rzeczy, ale nie miałem pojęcie co zabrać z wyjątkiem kosmetyczki - zrobił przepraszającą minę. Fakt oni nigdy nie wiedzą co jest potrzebne kobiecie, ale liczą się również chęci. Szybko wstałam z łóżka i rzuciłam mu się na szyję.
- Dziękuje - pocałowałam go w policzek.
- Tylko tyle? - zaśmiałam się wpiłam w jego usta. Tego było mi trzeba, tej bliskości, ale nie wszystko trwa wiecznie. Do pokoju wparował Łukasz.
- Poczta przyszła zakochańce i chyba nie muszę ci mówić kochasiu ze dzisiaj jest ostatni trening, masz 20 min - położył na stoliku pocztę, cały czas się uśmiechając wyszedł z pokoju.
- Co on taki rozbawiony? - zapytałam i wyjęłam z torby rzeczy na przebranie.
- Czytał moją pocztę - pomachał mi rozwaloną kopertą prze oczami - ciekawe co to jest.
- Ja idę do łazienki, a ty przeczytaj - pocałowałam go w policzek i wyszłam z pokoju. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w krótkie szorty i bluzkę na ramiączkach, była ładna pogoda. Włosy zostawiłam rozpuszczone, nawet ich nie suszyłam, choć wiedziałam że zaczną mi się kreci. Gdy wyszłam z łazienki zastałam Miśka w pokoju, w jednej ręce trzymał list, drugą trzymał się za głowę. Podeszłam do niego.
-Co się stało? - zapytałam z troską w głosie. Nie odpowiedział tylko podał mi list. Pierwsza rzecz jaka rzuciła mi się w oczy był to nadawca - Polski Związek Piłki Siatkowej. Patrząc na Michała nie była to dobra wiadomość. Szybko przeczytałam treść.
- Nie cieszysz się? Przecież o tym marzyłeś, jesteś w reprezentacji, na twoim miejscu skakałabym ze szczęścia - odpowiedziałam nie wiedząc czemu jest smutny.
- Przeczytałaś dokładnie cały? - pokiwałam głową na tak. - Więc wiesz że dzisiaj jest 3 czerwca, a ja mam się stawić w Spale 9 czerwca. Rozumiesz? - popatrzył mi głęboko w oczy, miał 6 dni jeszcze, ale dalej nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Rozumiem, masz jeszcze 6 dni, co nie zdążysz się przygotować? Sama nie wiem o co ci chodzi - próbowałam zrozumieć, ale dalej nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Tak, muszę się przygotować i tak dalej, ale to nie jest główny problem. Kiedyś bardzo chciałem być reprezentantem, to było moje marzenie, przed tym jak ciebie spotkałam, wyjazd oznacza rozłąkę nawet na 3 miesiące. Teraz rozumiesz? - a więc o to chodziło, nie wiedziałam co powiedzieć. Miał racje oznacza to rozłąkę na długie dni, nawet tygodnie.
- Wiem, ale czasem trzeba coś poświecić, by coś zyskać. Nie chcę żebyś rezygnował ze swoich marzeń, nie możesz - chwyciłam jego twarz w dłonie i popatrzyłam mu głęboko w oczy. - Nie pozwolę żebyś zrezygnował z tego, dostałeś szansę, nie zmarnuj jej, liczy się kariera.
- Nie możesz mówić mi że czegoś nie mogę, ja muszę, nie zostawię cię samej, szczególnie nie teraz - chwycił mnie za ręce. - Nie opuszczę cię rozumiesz?
- Jest ze mną Wera, wyjadę z miasta. pojadę do krewnych w góry, tam mnie nie znajdzie, nic mi nie będzie.
- Muszę to przemyśleć, wrócimy do tego później, muszę iść na trening, obiecałem Łukiemu że pójdę - pocałował mnie namiętnie.
- Będę z tobą niezależnie od decyzji - odwrócił się i uśmiechnął.
- Wiem - odpowiedział i wyszedł - postanowiłam że zrobię sobie śniadanie. W kuchni czekała na mnie niespodzianka.
- Śniadanie podano - powiedziała uśmiechnięta Weronika.
- Ty też tu? - zapytałam lekko zdziwiona, usiadłam i zabrałam się za jedzenie.
- Chłopaki uznali że będzie bezpieczniej jak będziemy wszyscy razem. Boją się że Mateusz może nas znaleźć. W sumie mają trochę racji, znalezienie nas nie jest trudne, nawet będąc tutaj - odparła zapatrzona na swoją kanapkę, miała racje - ale z drugiej strony ty jesteś bliżej Michała a ja Łukasza, mnie się to podoba.
- Dla ciebie taki układ jest idealny, ale wiesz, że mam opory. Nie chcę się wiązać, ale z drugiej strony, chcę być z Michałem, mimo ze oznacza to rozłąkę nawet 3-miesięczną - bałam się tej rozłąki, ale wolałam ją niż, stracić go na zawsze.
- Powiedział ze pojedzie do Spały? - spytała zainteresowana Wera.
- Nie, nie chce jechać, ma opory, nie chce mnie zostawić.
- Serio? - spytała zdziwiona, gdy przeżuwałam kromkę.
- Coś ty taka zdziwiona? A co myślałaś że rzuci wszystko i pojedzie? - popatrzyłam na nią z ponad kubka herbaty.
- Nie, miałam nadzieje, że nie, ale Łukasz powiedział mi że miał wiele dziewczyn i szybko je rzucał, powiedział też że jak tylko dostanie powołanie do reprezentacji, nie będzie się zastanawiał tylko się zgodzi - powiedziała lekko się uśmiechając.
- Serio, czy sobie jaja robisz? - zdenerwowała mnie, w ostatnich dniach stałam się bardzo nerwowa.
- Mówię prawdę, tylko nie wściekaj się na Łukasza, to nie jego wina.
- Wiem, ale trudno mi w to uwierzyć - resztę posiłku skończyłyśmy w ciszy. Po śniadaniu razem z Werą posprzątałyśmy cały dom, zajęło nam to dosyć szybko, wiec miałyśmy jeszcze czas na zrobienie obiadu. W czasie gdy nakrywałyśmy do stołu chłopaki przyszli z treningu.
- Co tak ładnie pachnie - zapytał wchodzący do kuchni Michał.
- Klopsy w sosie pomidorowym - powiedziałam uśmiechnięta - myjcie ręce i siadajcie. Gdy usiedliśmy do stołu żadne z nasz nie odzywało się, po chwili ciszę przerwał Misiek.
- Podjąłem decyzje - odwrócił sie do mnie, gdyż siedzieliśmy obok siebie. - Nie jadę do Spały, może w przyszłym roku, ale na pewno nie teraz - popatrzyłam na niego zdziwiona, po tym co powiedziała mi Wera, byłam przekonana że pojedzie.
- Dlaczego? Przecież to woje marzenie, nie możesz z niego rezygnować. Nie pozwolę ci! - krzyknęłam i wybiegłam z kuchni. Pobiegłam do pokoju i zaczęłam zbierać swoje rzeczy, do pokoju wszedł Michał.
- Co robisz? Dlaczego się pakujesz, zostań! - próbował mnie chwycić ale się mu wyrwałam.
- Muszę tak będzie lepiej, dla mnie, dla ciebie, przeszkadzamy sobie nawzajem. To było wiadomo, że nie możemy być razem, przeszkadzam ci w spełnianiu marzeń, rozwijaniu się. Żałuje że tamtego dnia zadzwoniłam, nie powinnam była tego robić - do oczy zaczynały mi napływać łzy, ale nie poddawałam się, trzymałam się tego, tego że zniszczę mu życie. Ale tak bardzo bałam się go stracić, tonęłam chciałam się czegoś chwycić, ale tego nie zrobiłam. Michał nie odpowiedział, stał i patrzył jak zabieram swoje rzeczy. Nie walczył o mnie, to jeszcze bardziej mnie zabolało. Miałam już wychodzić, gdy podbiegł do mnie, złapał mnie za ramie, próbowałam się wyswobodzić, ale miał silny uścisk. Obrócił mnie przodem do siebie i mocno przytulił.
- Będę z tobą niezależnie od decyzji - wyszeptał mi do ucha cytując moje słowa z rana. Popatrzyłam mu głęboko w oczy, on zrobił to samo. Gdy tak staliśmy, razem, zobaczyłam w swoich wspomnieniach, wszystkie moje miłosne decyzje, te dobre i te złe, ale zawsze, gdy podejmowałam decyzję, kończyła się moją klęską, bólem, bólem tak ogromnym, że miałam ochotę skoczyć z mostu. Patrząc w jego oczy, nie widziałam nic poza głębokim uczuciem, miałam wrażenie że pływam w rzece jego uczuć, nie miałam wątpliwości do kogo są skierowane. Nie miałam siły się opierać, moja silna wola odeszła, razem z moją złością. Michał to wykorzystał, najpierw delikatnie, jak by się czegoś bał, potem coraz mocniej wpijał się w moje wargi, gwałtownie, ale zarazem delikatnie. Czułam to samo co on, tę namiętność, miłość, odpowiedziałam tym samym, całując jeszcze bardziej namiętnie. Szybko zapomniałam o tym że chciałam odejść.
- Przebaczysz? - zapytał gdy się w końcu od siebie oderwaliśmy. Popatrzyłam na niego, nie uśmiechał sie, ale jego oczy się śmiały.
- Nie mam czego, to ja powinnam cię o to prosić. Wybaczysz? - zapytałam, Misiek się tylko uśmiechnął i pocałował mnie.
- Uznaję że mi przebaczasz - powiedziałam gdy wrócił do mnie oddech. Michał odłożył moją torbę do szały, gdy mieliśmy ruszyć do pokoju, zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Spodziewasz się kogoś? - zapytałam, wzruszył tylko ramionami. Podeszłam otworzyć, ledwo uchyliłam drzwi, a już miałam ochotę je zamknąć, w progu stał Mateusz, znalazł nas.
- Myślałaś ze cię nie znajdę? Co suko? - byłam przerażona, nie wiedziałam co zrobić.
- Michał - zawołałam szybko, odwróciłam się na ułamek sekundy i to był błąd. Poczułam ostry ból w czaszce, a potem była już ciemność.



Perspektywa Michała:
Nim zdążyłem dojść do salonu, usłyszałem jak woła mnie Julka.
- Michał - zawołała przerażonym głosem, mogło to oznaczać tylko jedno - Mateusz. Nim zdążyłem zareagować, usłyszałem jak coś uderzyło w szafę, bałem się najgorszego. Szybko pobiegłem do przedpokoju, serce o mało co mi się nie zatrzymało z przerażenia, na podłodze leżała Julka w kałuży krwi, popatrzyłem na sprawce zdarzenia, to był Mateusz, chciałem się na niego rzucić, zrobić cokolwiek, ale szybko uciekł. Nie wiedziałem co robić, mogłem tylko wołać o pomoc.
- Łukasz, Wera, szybko - zawołałem z przerażeniem, szybko przybiegli, Wera zaczęła krzyczeć, ja tez nie wiedziałem co robić, jedynie Łukasz zachował zimną krew.
- Wera dzwoń szybko na pogotowie, Michał musisz zatamować krwawienie, inaczej się wykrwawi...



______________________________________________________________________________________________________________
Obiecywałam wam, że wynagrodzę ostatnią nieobecność i oto jestem z nowym rozdziałem na dobry początek tygodnia. Mam nadzieję że wam się spodoba i będziecie zostawiać swoje opinie, nawet te złe, chcę znać wasz prawdziwą opinie, nawet jeżeli uważacie że jest beznadziejne. Prośba do was o nowego bohatera jest cały czas aktualna, mam na razie tylko 2 propozycje, mam nadzieje że ich przybędzie. Do następnego, powinien pojawić się nie długo!!!



4 komentarze:

  1. Mam nadziejd, że wszystko bd okej z bohaterką a co do bohatera to moze Antonin? Pozdrawiam : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To musi byc polski zawodnik, grajacy w reprezentacji w latach 2006 -2007. Pozdrawiam :0

      Usuń
  2. super rozdział :D adrenalina się pojawia, lubię to! XD
    a co do nowego bohatera, to moze Mariusz Wlazły? :>

    OdpowiedzUsuń