Courage is to resist fear, mastery of fear – not absence of fear...
- Nie dasz mi chwili spokoju? - zapytałam
zdenerwowana. Czy nie może dać mi spokoju, jak wie że chce być sama z Miśkiem.
- Mamy poważny problem - odparła tajemniczo - Mateusz
napisał do mnie sms.
- Co? Co napisał? - przestraszyłam się, czego mógł
chcieć. Mało mu chyba było.
- Zaraz ci wyślę tego sms, trzeba będzie coś zrobić, bo
on naprawdę jest nieprzewidywalny - odparła Wera.
- Chce się zemścić.
- Za co? - spytałam Wera.
- Wytłumaczę ci później - odpowiedziałam - prześlij mi.
- Dobra na razie - Wera się rozłączyła się, Misiek
przyglądał mi się z niedowierzaniem, sama nie wiedziałam co to znaczy. Po
chwili dostałam od Wery sms, musiałam go przeczytać dwa razy. Nie wiedziałam co
mam zrobić, a co jeżeli nie kłamie i naprawdę coś nam zrobi, groził już
wcześniej, ale nie sądziłam że mówi na poważnie. Z rozmyślań wyrwał mnie
Michał.
- Co się stało? To Mateusz? - próbował wyciągnąć coś ode
mnie ale byłam zbyt przerażona, bo coś powiedzieć. - Powiedz coś, nie trzymaj
mnie tyle w niepewności. Proszę odezwij się - potrząsnął mnie delikatnie,
próbując do mnie dotrzeć. Popatrzyłam na niego z oczami pełnymi łez, głos
ugrzązł mi w gardle, byłam w stanie tylko pokiwać głową. Nic nie odpowiedział,
tylko mocno przytulił, nie zwracałam uwagi na przechodzących ludzi, którzy
przyglądali się nam, liczył się tylko Michał i to że z nim jestem bezpieczna.
Staliśmy tak dłuższą chwilę, gdy łzy ustały, poprowadził mnie do auta. Siedząc
w samochodzie rozluźniłam sie i po chwili zasnęłam. Obudził mnie dopiero
Misiek, ale miałam wrażenie że to sen.
- Pobudka śpiąca
królewno - pocałował mnie delikatnie w policzek, nie otworzyłam oczu, były
napuchnięte od łez. Usłyszałam jeszcze inny męski głos, chyba Łukasza, ale nie
miałam siły sprawdzić. Poczułam jak bierze mnie na ręce, wtuliłam się w jego
koszule i delektując się jego perfumami. Nie wiedziałam jak znaleźliśmy się w
mieszkaniu, poczułam jak układa mnie na łóżku, otworzyłam lekko oczy i
chwyciłam jego rękę.
- Zostań - wyszeptałam i mocniej ścisnęłam jego rękę. Nie
odpowiedział, zdjął mi buty i nakrył kocem. Położył sie za mną i mocno
przytulił, wiedząc że jest przy mnie i jestem z nim bezpieczna szybko zasnęłam.
Pierwszy raz od bardzo dawna, nie spałam tak dobrze.
Obudził mnie krzyk i ruch łóżka. Szybko otworzyłam oczy i
rozejrzałam sie po pokoju.
- Co się stało? - zapytałam Michała który skakał na
jednej nodze a za drugą się trzymał.
- Nic - wycedził przez zaciśnięte zęby - kurwa, pieprzone
łóżko - zaśmiałam się, wierzcie mi wyglądało to komicznie - nie śmiej się,
chyba złamałem sobie małego palca.
- Pokaż no tego palca - usiadł i wystawił mi prawa stopę.
- Nie jest źle, masz tylko obity, będziesz żył.
- Dobrze wiedzieć - uśmiechnął się. Pokazała mu figlarnie
język.
- Gdzie jesteśmy? Bo na pewno nie u mnie - rozejrzałam
sie, pokuj był pomalowany w ciepłych barwach, duże okno z balkonem, na którym
rosły kolorowe kwiaty. Ogromne łóżko na
którym trzy osoby by się zmieściły, nie mówię o wielkoludach typu Misiek, ale
mniejszych osobach. - Ile to łóżko ma?
- Chyba 160 na 220, ale nie pamiętam dokładnie, dawno je
kupowałem. Nie gniewaj się, wczoraj zasnęłaś w aucie i stwierdziłem że wezmę
cię do siebie, żebyś nie czuła się samotna - gdy to mówił położyłam się na
łóżku, było miękkie i bardzo wygodne, materac wpasowywał się w ciało.
- Nie gniewam się, wręcz przeciwnie, jestem ci wdzięczna,
ale muszę pojechać się przebrać.
- Nie musisz - pokazał głową na torbę leżącą koło okna -
wczoraj jak wracaliśmy, poszedłem do ciebie i spakowałem ci trochę rzeczy, ale
nie miałem pojęcie co zabrać z wyjątkiem kosmetyczki - zrobił przepraszającą
minę. Fakt oni nigdy nie wiedzą co jest potrzebne kobiecie, ale liczą się
również chęci. Szybko wstałam z łóżka i rzuciłam mu się na szyję.
- Dziękuje - pocałowałam go w policzek.
- Tylko tyle? - zaśmiałam się wpiłam w jego usta. Tego
było mi trzeba, tej bliskości, ale nie wszystko trwa wiecznie. Do pokoju
wparował Łukasz.
- Poczta przyszła zakochańce i chyba nie muszę ci mówić
kochasiu ze dzisiaj jest ostatni trening, masz 20 min - położył na stoliku
pocztę, cały czas się uśmiechając wyszedł z pokoju.
- Co on taki rozbawiony? - zapytałam i wyjęłam z torby
rzeczy na przebranie.
- Czytał moją pocztę - pomachał mi rozwaloną kopertą prze
oczami - ciekawe co to jest.
- Ja idę do łazienki, a ty przeczytaj - pocałowałam go w
policzek i wyszłam z pokoju. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w krótkie
szorty i bluzkę na ramiączkach, była ładna pogoda. Włosy zostawiłam
rozpuszczone, nawet ich nie suszyłam, choć wiedziałam że zaczną mi się kreci.
Gdy wyszłam z łazienki zastałam Miśka w pokoju, w jednej ręce trzymał list,
drugą trzymał się za głowę. Podeszłam do niego.
-Co się stało? - zapytałam z troską w głosie. Nie
odpowiedział tylko podał mi list. Pierwsza rzecz jaka rzuciła mi się w oczy był
to nadawca - Polski Związek Piłki Siatkowej. Patrząc na Michała nie była to
dobra wiadomość. Szybko przeczytałam treść.
- Nie cieszysz się? Przecież o tym marzyłeś, jesteś w
reprezentacji, na twoim miejscu skakałabym ze szczęścia - odpowiedziałam nie
wiedząc czemu jest smutny.
- Przeczytałaś dokładnie cały? - pokiwałam głową na tak.
- Więc wiesz że dzisiaj jest 3 czerwca, a ja mam się stawić w Spale 9 czerwca.
Rozumiesz? - popatrzył mi głęboko w oczy, miał 6 dni jeszcze, ale dalej nie wiedziałam
o co mu chodzi.
- Rozumiem, masz jeszcze 6 dni, co nie zdążysz się przygotować?
Sama nie wiem o co ci chodzi - próbowałam zrozumieć, ale dalej nie wiedziałam o
co mu chodzi.
- Tak, muszę się przygotować i tak dalej, ale to nie jest
główny problem. Kiedyś bardzo chciałem być reprezentantem, to było moje
marzenie, przed tym jak ciebie spotkałam, wyjazd oznacza rozłąkę nawet na 3
miesiące. Teraz rozumiesz? - a więc o to chodziło, nie wiedziałam co
powiedzieć. Miał racje oznacza to rozłąkę na długie dni, nawet tygodnie.
- Wiem, ale czasem trzeba coś poświecić, by coś zyskać.
Nie chcę żebyś rezygnował ze swoich marzeń, nie możesz - chwyciłam jego twarz w
dłonie i popatrzyłam mu głęboko w oczy. - Nie pozwolę żebyś zrezygnował z tego,
dostałeś szansę, nie zmarnuj jej, liczy się kariera.
- Nie możesz mówić mi że czegoś nie mogę, ja muszę, nie
zostawię cię samej, szczególnie nie teraz - chwycił mnie za ręce. - Nie
opuszczę cię rozumiesz?
- Jest ze mną Wera, wyjadę z miasta. pojadę do krewnych w
góry, tam mnie nie znajdzie, nic mi nie będzie.
- Muszę to przemyśleć, wrócimy do tego później, muszę iść
na trening, obiecałem Łukiemu że pójdę - pocałował mnie namiętnie.
- Będę z tobą niezależnie od decyzji - odwrócił się i
uśmiechnął.
- Wiem - odpowiedział i wyszedł - postanowiłam że zrobię
sobie śniadanie. W kuchni czekała na mnie niespodzianka.
- Śniadanie podano - powiedziała uśmiechnięta Weronika.
- Ty też tu? - zapytałam lekko zdziwiona, usiadłam i
zabrałam się za jedzenie.
- Chłopaki uznali że będzie bezpieczniej jak będziemy
wszyscy razem. Boją się że Mateusz może nas znaleźć. W sumie mają trochę racji,
znalezienie nas nie jest trudne, nawet będąc tutaj - odparła zapatrzona na
swoją kanapkę, miała racje - ale z drugiej strony ty jesteś bliżej Michała a ja
Łukasza, mnie się to podoba.
- Dla ciebie taki układ jest idealny, ale wiesz, że mam
opory. Nie chcę się wiązać, ale z drugiej strony, chcę być z Michałem, mimo ze
oznacza to rozłąkę nawet 3-miesięczną - bałam się tej rozłąki, ale wolałam ją
niż, stracić go na zawsze.
- Powiedział ze pojedzie do Spały? - spytała
zainteresowana Wera.
- Nie, nie chce jechać, ma opory, nie chce mnie zostawić.
- Serio? - spytała zdziwiona, gdy przeżuwałam kromkę.
- Coś ty taka zdziwiona? A co myślałaś że rzuci wszystko
i pojedzie? - popatrzyłam na nią z ponad kubka herbaty.
- Nie, miałam nadzieje, że nie, ale Łukasz powiedział mi
że miał wiele dziewczyn i szybko je rzucał, powiedział też że jak tylko
dostanie powołanie do reprezentacji, nie będzie się zastanawiał tylko się zgodzi
- powiedziała lekko się uśmiechając.
- Serio, czy sobie jaja robisz? - zdenerwowała mnie, w
ostatnich dniach stałam się bardzo nerwowa.
- Mówię prawdę, tylko nie wściekaj się na Łukasza, to nie
jego wina.
- Wiem, ale trudno mi w to uwierzyć - resztę posiłku skończyłyśmy
w ciszy. Po śniadaniu razem z Werą posprzątałyśmy cały dom, zajęło nam to dosyć
szybko, wiec miałyśmy jeszcze czas na zrobienie obiadu. W czasie gdy
nakrywałyśmy do stołu chłopaki przyszli z treningu.
- Co tak ładnie pachnie - zapytał wchodzący do kuchni
Michał.
- Klopsy w sosie pomidorowym - powiedziałam uśmiechnięta
- myjcie ręce i siadajcie. Gdy usiedliśmy do stołu żadne z nasz nie odzywało
się, po chwili ciszę przerwał Misiek.
- Podjąłem decyzje - odwrócił sie do mnie, gdyż
siedzieliśmy obok siebie. - Nie jadę do Spały, może w przyszłym roku, ale na
pewno nie teraz - popatrzyłam na niego zdziwiona, po tym co powiedziała mi
Wera, byłam przekonana że pojedzie.
- Dlaczego? Przecież to woje marzenie, nie możesz z niego
rezygnować. Nie pozwolę ci! - krzyknęłam i wybiegłam z kuchni. Pobiegłam do
pokoju i zaczęłam zbierać swoje rzeczy, do pokoju wszedł Michał.
- Co robisz? Dlaczego się pakujesz, zostań! - próbował
mnie chwycić ale się mu wyrwałam.
- Muszę tak będzie lepiej, dla mnie, dla ciebie,
przeszkadzamy sobie nawzajem. To było wiadomo, że nie możemy być razem,
przeszkadzam ci w spełnianiu marzeń, rozwijaniu się. Żałuje że tamtego dnia
zadzwoniłam, nie powinnam była tego robić - do oczy zaczynały mi napływać łzy,
ale nie poddawałam się, trzymałam się tego, tego że zniszczę mu życie. Ale tak
bardzo bałam się go stracić, tonęłam chciałam się czegoś chwycić, ale tego nie
zrobiłam. Michał nie odpowiedział, stał i patrzył jak zabieram swoje rzeczy.
Nie walczył o mnie, to jeszcze bardziej mnie zabolało. Miałam już wychodzić,
gdy podbiegł do mnie, złapał mnie za ramie, próbowałam się wyswobodzić, ale
miał silny uścisk. Obrócił mnie przodem do siebie i mocno przytulił.
- Będę z tobą niezależnie od decyzji - wyszeptał mi do
ucha cytując moje słowa z rana. Popatrzyłam mu głęboko w oczy, on zrobił to
samo. Gdy tak staliśmy, razem, zobaczyłam w swoich wspomnieniach, wszystkie
moje miłosne decyzje, te dobre i te złe, ale zawsze, gdy podejmowałam decyzję,
kończyła się moją klęską, bólem, bólem tak ogromnym, że miałam ochotę skoczyć z
mostu. Patrząc w jego oczy, nie widziałam nic poza głębokim uczuciem, miałam
wrażenie że pływam w rzece jego uczuć, nie miałam wątpliwości do kogo są
skierowane. Nie miałam siły się opierać, moja silna wola odeszła, razem z moją złością.
Michał to wykorzystał, najpierw delikatnie, jak by się czegoś bał, potem coraz
mocniej wpijał się w moje wargi, gwałtownie, ale zarazem delikatnie. Czułam to
samo co on, tę namiętność, miłość, odpowiedziałam tym samym, całując jeszcze
bardziej namiętnie. Szybko zapomniałam o tym że chciałam odejść.
- Przebaczysz? - zapytał gdy się w końcu od siebie
oderwaliśmy. Popatrzyłam na niego, nie uśmiechał sie, ale jego oczy się śmiały.
- Nie mam czego, to ja powinnam cię o to prosić.
Wybaczysz? - zapytałam, Misiek się tylko uśmiechnął i pocałował mnie.
- Uznaję że mi przebaczasz - powiedziałam gdy wrócił do
mnie oddech. Michał odłożył moją torbę do szały, gdy mieliśmy ruszyć do pokoju,
zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Spodziewasz się kogoś? - zapytałam, wzruszył tylko
ramionami. Podeszłam otworzyć, ledwo uchyliłam drzwi, a już miałam ochotę je zamknąć,
w progu stał Mateusz, znalazł nas.
- Myślałaś ze cię nie znajdę? Co suko? - byłam
przerażona, nie wiedziałam co zrobić.
- Michał - zawołałam szybko, odwróciłam się na ułamek
sekundy i to był błąd. Poczułam ostry ból w czaszce, a potem była już ciemność.
Perspektywa Michała:
Nim zdążyłem dojść do salonu, usłyszałem jak woła mnie Julka.
- Michał - zawołała przerażonym głosem, mogło to oznaczać tylko jedno - Mateusz. Nim zdążyłem zareagować, usłyszałem jak coś uderzyło w szafę, bałem się najgorszego. Szybko pobiegłem do przedpokoju, serce o mało co mi się nie zatrzymało z przerażenia, na podłodze leżała Julka w kałuży krwi, popatrzyłem na sprawce zdarzenia, to był Mateusz, chciałem się na niego rzucić, zrobić cokolwiek, ale szybko uciekł. Nie wiedziałem co robić, mogłem tylko wołać o pomoc.
- Łukasz, Wera, szybko - zawołałem z przerażeniem, szybko przybiegli, Wera zaczęła krzyczeć, ja tez nie wiedziałem co robić, jedynie Łukasz zachował zimną krew.
- Wera dzwoń szybko na pogotowie, Michał musisz zatamować krwawienie, inaczej się wykrwawi...
______________________________________________________________________________________________________________
Obiecywałam wam, że wynagrodzę ostatnią nieobecność i oto jestem z nowym rozdziałem na dobry początek tygodnia. Mam nadzieję że wam się spodoba i będziecie zostawiać swoje opinie, nawet te złe, chcę znać wasz prawdziwą opinie, nawet jeżeli uważacie że jest beznadziejne. Prośba do was o nowego bohatera jest cały czas aktualna, mam na razie tylko 2 propozycje, mam nadzieje że ich przybędzie. Do następnego, powinien pojawić się nie długo!!!
Mam nadziejd, że wszystko bd okej z bohaterką a co do bohatera to moze Antonin? Pozdrawiam : )
OdpowiedzUsuńTo musi byc polski zawodnik, grajacy w reprezentacji w latach 2006 -2007. Pozdrawiam :0
Usuńsuper rozdział :D adrenalina się pojawia, lubię to! XD
OdpowiedzUsuńa co do nowego bohatera, to moze Mariusz Wlazły? :>
DODAJ COŚ W KOŃCU! ♥
OdpowiedzUsuń