...no wealth, no ruin, no
silver, no gold...
...nothing satisfies me but
your soul...
...well I am Death, none
can excel...
...I'll open the door to
heaven or hell...
My name is Death and the
end is here...
- Ile można czekać - spytałem zdenerwowany - od 2h siedzimy nie wiedząc co
się dzieje.
- Nie wiem, ale co mamy zrobić - odpowiedział Łukasz - Co mamy zrobić,
możemy tylko czekać, więc kurwa siądź na dupie i czekaj - popatrzył na mnie wzrokiem,
jak by chciał mnie zabić. Miał racje to nic nie da, ale siedzenie bezczynne
jest jeszcze gorsze. Włączyłem sobie muzykę, miałem nadzieję że mnie to trochę
rozluźni. Po paru piosenkach powoli zaczynałem się uspokajać. Nie przyśpieszę
tego, pomyślałem sobie, mogę jedynie siedzieć i się modlić. Nagle w słuchawkach
usłyszałem utwór Perfektu. Gdy jeszcze wczoraj jechaliśmy do kina, w radiu
usłyszałem tę piosenkę, już dawno jej słuchałem, ale dopiero tez tak naprawdę
zrozumiałem jej słowa. Julka też ją lubiła, zaczęła ją śpiewać, a jej głos
odbijał mi sie w głowie. 'Gdy pierwszy raz usłyszałam tę piosenkę, zakochałam
się w niej, miałam w tedy jakieś 16 lat. Pomaga mi na smutek i gdy nie mam
siły' powiedziała po czym uśmiechnęła się, a był to jej najpiękniejszy uśmiech
jakim mnie obdarzyła, zapragnąłem aby ten uśmiech nie schodził z jej anielskiej
twarzy. Przez te niecałe 4 minuty, zobaczyłem cała naszą znajomość, wszystkie
jej wyrazy twarzy, każdy jej uśmiech, jej łzę, jej dotyk, tak delikatny, jakby
bała się że zrobi nim krzywdę. Zawsze wiedziała co robić, jak się zachować,
takie było moje odczucie. Nie wytrzymałem i pobiegłem do męskiego, nie mogłem
tłumić już w sobie tych emocji. Płakałem, płakałem z tej bezradności, obiecałem
jej, obiecałem że będę ją chronić... Zawiodłem ją... Czy zdoła mi jeszcze
przebaczyć?
Perspektywa Łukasza:
Michał szybko zerwał się z miejsca, nie wiem co mu się stało. Chciałem za
nim pójść, ale bałem się zostawić Weronikę samą.
- Idź powiedziała - szybko pobiegłem za nim, cicho wszedłem do toalety i
usłyszałem jak płacze. Chciałem mu jakoś pomóc, pocieszyć, ale gdy miałem
zapukać, powstrzymałem się, nie chciałem mu przeszkadzać, może potrzebuje
spokoju.
- Co się stało? - zapytała Wera gdy wróciłem pod salę.
- Nie wiem, może potrzebuje czasu, by sobie to poukładać, dajmy mu trochę
czasu - przytuliłem ją z czułością. Weronika to jej najlepsza przyjaciółka,
najdłużej ją zna. Wydawało by się że trzyma sie najlepiej, ale nawet ona
potrzebowała czułości. Mijały kolejne minuty, po 30 minutach z sali operacyjnej
wyszedł lekarz.
- Panie doktorze co z nią? - pytasz szybko Wera.
- Nie jest dobrze, ma rozległy uraz głowy - mówi spokojnie lekarz.
- Jak to uraz, co jej jest? - jak ja nienawidzę lekarzy, zawsze spokojni.
- Ma obrzęk mózgu, jest w śpiączce, ale przy badaniach okazało się że jest
coś jeszcze.
- Co takiego? - spytała Weronika.
- Okazało się że ma wadę serca, dosyć poważną, która będzie wymagać
przeszczepu. A jak wiadomo, nie łatwo jest znaleźć dawce, dodatkowo utrudnia to
że ma rzadką grupę krwi AB Rh ujemny.
- A jeżeli dawca się nie znajdzie? - zapytałem, ale ani Wera, ani nawet
Julka nie wspomniała o chorobie serca.
- Możemy utrzymać ją w śpiączce farmakologicznej przez około 6 miesięcy,
jeżeli w tym czasie obrzęk się nie zmniejszy i nie znajdzie się dawca, to... -
lekarz po patrzył na nas z politowaniem.
- To? - zapytałem zdenerwowany, mocniej ścisnąłem Werę.
- Może nie przeżyć - dokończył, dlaczego mówienie komuś, że jego blisko
może umrzeć, przychodzi im tak łatwo, co to za ludzie, są chyba bez serca. -
Ludzie z takimi obrażeniami, rzadko budzą się, albo są w śpiączce, ale po
prostu umierają. Wiele zależy od chęci życia, jeżeli ma po co żyć, i będzie
walczyć, może da radę, ale to złudna nadzieja.
- To co mamy robić?
- Modlić się. Przepraszam, ale muszę iść - powiedział po czym odszedł, a ja
dalej tak stałem, nie znałem jej dobrze, ale ją polubiłem. Czemu wszyscy wokoło
mnie muszą cierpieć?
- Ej, wszystko będzie dobrze, jest silna wyjdzie z tego - Weronika
próbowała mnie pocieszyć, ale to nie my potrzebowaliśmy największego
pocieszenia, tylko Michał. Staliśmy tak jeszcze chwilę, wtuleni w siebie, ale
każde z nas było duchem gdzie indziej. Nie wiem o czym myślała Wera, ale moje
myśli były przy Miśku.
- Pójdę sprawdzić co z Winiarem - poszedłem do toalety, żeby sprawdzić co z
nim. Stał przy umywalce.
- Jak się trzymasz? - spytałem, ale nie odpowiedział. - Michał wiem że ci
jest ciężko, nam też, ale musisz być teraz silny, wszyscy musimy, dla jej
dobra.
- Ile jej dają? - zapytał bezpośrednio, miałem nadzieję ze o to nie zapyta.
- Pół roku, jeżeli znajdzie się dawca.
- Dawca? - zapytał zdziwiony. - Czego mózgu?
- Dowcipniś, nie mózgu, tylko serca - przez ułamek sekundy widziałem jak na
jego twarzy malował się gniew, rozpacz i strach, ale szybko ukrył je pod maską
obojętności.
- Serca? Przecież, uderzył ją w głowę. Łukasz co sie dzieje? - obrócił się
w moją stronę.
- Ma obrzęk mózgu, wadę serca i prawdopodobnie się nie obudzi - streściłem
wszystko, Misiek się załamał. Telefon zaczął mi wibrować, dostałem sms od
Weroniki: 'Przewieźli ja do 5, na drugim piętrze. Co z nim? <3' Szybko jej
odpisałem: 'Nie za dobrze, nie dziwie mu się. Jak by to chodziło o Ciebie sam
był się tak czuł. Zaraz będziemy. <3' - Przewieźli ją do 5 na drugim piętrze.
Idziesz, czy masz zamiar się dalej mazać jak baba? - nie miałem siły patrzyć
jak użala się nad sobą. - Czy może nie zależy ci na niej i tylko udajesz, w
końcu to podobne do ciebie. Rozkochujesz w sobie dziewczyny, po czym je
rzucasz, z durną wymówką. Ile już tak rzuciłeś? 10, 15, no przyznaj się -
zacząłem już krzyczeć, miałem go dosyć, tego jego użalania się, czy nie może wziąć
sie w garść, jak facet? - popatrzył na mnie wściekłym wzrokiem.
- Ja się maże? Ja? Co ty do cholery gadasz? Ze jej nie kocham? Nie zależy
mi na niej? Pojebało cię gościu, dobrze się czujesz, czy mam ci wpierdolić? -
Podszedł do mnie i zmierzył wzrokiem, trochę sie go bałem, gdy jest wściekły
jest nie obliczalny. - Nie zdajesz sobie sprawy, co ta dziewczyna ze mną
zrobiła. Przed tym jak ją poznałem, moje życie to była jedna wielka monotonia,
w szarych barwach, nawet gdy odnosiłem sukcesy, wygrywałem medale, to nie było
to co jest teraz. Ona wszystko przyćmiła, moje życie nigdy nie było takie pełne
i kolorowe. Moje serce zaczęło naprawdę bić. Nie jestem w stanie myśleć o czymś
innym niż ona. Jest moim życiem, moim wszystkim, nie ma słów które to opiszą,
nie da sie tego opowiedzieć, to trzeba przeżyć. Przy żadnej innej dziewczynie,
nie czułem sie tak dobrze, bezpiecznie. To ona sprawiła że chcę żyć, że mam po
co. Rozumiesz? - gdy popatrzył na mnie, zobaczyłem w jego oczach całą miłość,
jaką darzył Julkę. Teraz rozumiem dlaczego był taki załamany.
- Przepraszam, nie miałem pojęcia, wiem co czujesz, bo to samo czuję do
Weroniki, ale naprawdę twoje uczucie jest czyste, bardzo czyste. Ze świecą
szukać takich ludzi, którzy tak bardzo kochają drugą. Mogę sobie tylko
wyobrazić, co czujesz.
- To sobie dalej wyobrażaj, bo nic o mnie i moich uczuciach nie wiesz -
powiedział po czym wyszedł, trzaskając drzwiami. Miał rację nie wiedziałem.
Perspektywa Michała:
Łukasz chciał dobrze, za ostro go potraktowałem. Powinienem go przeprosić. Ale
taka była prawda, nikogo tak bardzo nie kochałem jak Julki, nie wyobrażałem
sobie życia już bez niej. Modlę się żeby wyzdrowiała, tylko nie mogę znaleźć
odpowiednich słów do modlitwy. Żadna znana mi modlitwa nie wydawała sie odpowiednia.
Wszedłem do pokoju w którym leżała, wydać by sie mogło że śpi, ze zaraz sie obudzi,
uśmiechnie się i powie coś śmiesznego. Ale nie ona się nie obudzi, może nawet w
ogóle. Ciekawe czy mnie słyszy?
- Julka? Słyszysz mnie? Jeżeli tak, to wiedz, że cię nie opuszczę, będę z
tobą dzień i noc, do póki sie nie obudzisz. Proszę obudź, się zrób to dla mnie,
masz po co żyć. Masz wspaniała przyjaciółkę, nawet Łukasz się o ciebie martwi i
masz mnie. Tak bardzo cię kocham, i proszę nie opuszczaj mnie. Nie rób mi tego,
nie dam rady bez ciebie żyć... Moje serce bije dla ciebie, i tylko dla
ciebie...
___________________________________________________________________________________________________________
Bardzo was przepraszam za spóźnienie, ale niestety wena mnie opuściła. Myślę że wróciła, ale to już pozostawiam waszej opini. Co do nowego bohatera, to postanowiłam że będzie to Mariusz Wlazły. Pierwsza która to napisała była Aduś. Z racji że obiecywałam pomożesz mi napisać nowy rozdział, w którym ten bohater się pojawi, dam ci znać i proszę żebyś się ze mną skontaktowała prze maila albo gg. Mam nadzieję ze sie wam spodoba i nie będziecie mieli wielu uwag. Pozdrawiam gorąco, w te zimne dni. Zachęcam do komentowania :) Wasza oddana Agusia <3
rozdział bardzo fajny, zajebisty nie umiem go opisać lepiej. mam nadzieje, że nie będę musiała długo czekać na nowy post :) pozdrawiam i całuję :* <3
OdpowiedzUsuńZastanowię się, kiedy dodam!!! Żart, postaram się jak najszybciej, jak wena dopisze :) Ciesze się że ci się podoba, ale chyba trochę za krótki :) Też pozdrawiam i całuję :* <3
UsuńA więc tak... Zajrzałam tu dopiero dzisiaj i czytając początek tego VII rozdziału tak mnie zafascynowała lekkość tego jak piszesz, że zaczęłam czytać wszystko od początku.
OdpowiedzUsuńJest to genialne! *.*
Zapraszam na mojego bloga i do komentowania ♥
Dziękuje że komuś się podoba :) Na pewno zajrzę do Ciebie :)Pozdrawiam :)
Usuń